Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom II.djvu/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zręczności pannę Amandę, aby się przekonać, czy ona istotnie uważała to za rzecz możliwą.
Niemka nie chciała wydać się zupełnie, potrząsnęła głową.
— Na to pono innego człowieka trzeba a nie was — rzekła — u was pieniądz za wszystko starczy... karku dla niej nadstawić nie zechcecie.
Benedyk odszedł zadumany.
Bietka tymczasem, choć znikała wśród nagromadzonego nowego dworu i francuzów, którzy na siebie zwracali oczy, była czynną i nie odstępowała królowej, aby stawić się na każde jej zawołanie. Budziła ona w niej litość, a oprócz tego Amandzie nie zapomniała przeszłości, we dwójnasób więc pobudzona, zapomniała o sobie, całą duszą oddana temu dramatowi, którego pierwsze sceny żywą walkę zapowiadały.
Nietyksza nawet, dla którego miała słabość, choć się do niej przyznawać nie chciała, nie mógł jej oderwać od antykamery królowej, w której nieustannie na zapytania pani, lub jednej z jej towarzyszek odpowiadać musiała. Dla ich osoby składające dwór króla, ich wpływ i znaczenie były jeszcze tajemnicą. Bietka więc musiała uczyć jak się z kim obchodzić miano, w kim przyjaciela upatrywać lub obawiać wroga. Było to tem ważniejszem, że ichmość niektórzy jak Platenberg mianowany koniuszym królowej, przyjaciel i pomocnik Paca, służka króla do spraw niewie-