Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom II.djvu/068

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się z nią odezwała, wyśmiana rozgniewała się i rozpłakała. Ona to brała zupełnie za rzecz możliwą!
Zabawiając nazajutrz panią marszałkowę ciwunowa ze śmiechem jej opowiedziała, jak się to odważnie ta Bietka ofiarowała ruszać do Gdańska!
Kazanowską to mocno zaintrygowało.
— Pokażże mi ty tego rycerza w spodniczce — odezwała się — który gotów w pomoc uciśnionej pani z motyką na księżyc.
Skutkiem tego żądania śmiała dziewczyna nazajutrz stawiła się przed majestatem pani marszałkowej Kazanowskiej. Był to w istocie majestat, pani bardzo piękna, wypieszczona, bogata żona Adama przyjaciela króla, wielbiona, czczona na kolanach. Nosiła się ona tak wysoko, że za ledwie tron nad sobą widziała.
Temu bóztwu taka biedna Bietka, dziewczę nieznane, robaczkiem się wydać musiało, ale ona miała zuchwałość i odwagę, śmiałość słowa, gorące uczucie, które nietylko na mężczyznach czyniło wrażenie.
Marszałkowa, która sądziła że ją ośmielać będzie potrzebowała, zdziwiła się widząc taką butną i odważną, iż nieraz na usta zdumionej pani wywołała uśmiech sympatyczny.
Bietka poczęła od tego, iż z wielką fantazyą odmalowała życie swe na dworze i panowanie nad nim królowej Amandy, dla której była nie-