Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Na królewskim dworze Tom II.djvu/059

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nieposłuszeństwa nawet król JM. nakłonić nie może. Nie jest to fantazya jej główki, ale rozkaz rodzica.
Bieta ciągle głową potwierdzała. Pac nakoniec musiał poprzestać nalegania, zamilkł, ale widać było, że odchodził zakłopotany.
— Wszystko to — rzekł do Bietki oddalając się — spadnie na mnie... Król nie zechce wierzyć, a nie lubi, gdy się jego nie spełnia rozkazów.
Powróciwszy na zamek wojewodzic czekał aż król sam pozostał, i po odejściu mnogich senatorów i urzędników, wsunął się do sypialni, gdy już obiad podawać miano.
— Widziałem się ze zbiegłą Bietką — rzekł przystępując do łóżka, gdyż król, jak zawsze, na obiad czekał nie podnosząc się z niego.
— Gdzież ona jest? — spytał król ciekawie.
— Doskonałą sobie twierdzę wybrała — rzekł Pac. — Umieścił ją ojciec, jak świadczy ciwunowa Mingajłowa, ochmistrzyni pani marszałkowej Kazanowskiej, u niej i pod jej opieką aż do swojego powrotu.
Skrzywił się król słuchając.
— Ojciec więc? — wyjęknął kwaśno — nie ona...
— Zdaje się, że i ona sobie tego życzyła — dodał Pac — bo z panną Amandą były ciągłe spory.