Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom I 286.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Przynoszę wam, miłościwa pani — odezwał się Zbyszek — choć małą pociechę w tem nieszczęściu. Król przyzwala na to, abyście do Krakowa powrócili.
Ledwie usłyszawszy tych słów, z radośnem wykrzykiem Sonka rzuciła się całować ręce Biskupa. Wszystkie męztwo stracone jej powróciło, oschły oczy, otucha w serce wystąpiła. W Krakowie ona mogła znaleźć przyjaciół i obrońców.
W mgnieniu oka wieść o tem rozbiegła się z ust do ust. Marszałek Zbigniew wyszedł też sam ją potwierdzić, dając rozkazy stanowniczym, woźnicom i dworowi... We wszystkich radość była niezmierna.
— Do Krakowa! do Krakowa! — powtarzano sobie...
Dodał biskup radę, aby królowa, nie widząc się już z mężem, natychmiast puściła się w podróż, zapobiegając jakiemuś nieprzewidzianemu wypadkowi, któryby na Jagiełły postanowienie mógł wpłynąć.
Ochoczo, natychmiast dwór się zbiegł, do wozów, do koni i pobłogosławiona przez biskupa, który ją ocalił, Sonka wyruszyła z powrotem tąż drogą, którą niedawno przebywała tak wesoła.
W podróży tej zaraz pierwszego dnia, Femka dowiedziała się, nie mówiąc o tem swej pani, iż Hincza z Rogowa, pochwycony został w ucieczce,