Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom I 263.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dwór już był w sieniach, a tam z krzykiem i borykaniem się sługi jej wiązano.
Dziewczęta sądząc, że to napad tatarski, biegły przerażone.
Jedna Femka śmielsza, rzuciła się przeciwko napastnikom i poznała sługi Witolda, a na czele Siemionka Horbuna Połoczanina, którego znała dobrze.
Nie mogła pojąć ani co oni tu robili, ani zkąd się wzięli. Z załamanemi rękami wpadła na Rusina.
— Siemion! — krzyknęła — coś ty do rozbójników przystał... To gospoda królowej...
Spojrzał na nią z góry Rusin, i ręką wskazał aby precz szła, ale Femka nie ustępowała.
— Siemion, królowa!
— A co mnie wasza królowa! — odparł sługa Witoldów — milcz, stara wiedźmo... Gdzie dziewki wasze!
Femka nie mogąc już mówić, patrzała jak Wawrzyna Zarębę, Pietrasza Kurowskiego, Kraskę wiązano, a krzyczano dopominając się Hinczy...
Siemion potem jak stał zbrojny, wpadł zuchwale do izb królowej, szukając Kaśki i Elży, o które się dopominał głośno.
Słysząc imiona swe wykrzykiwane, wbiegły z płaczem tuląc się pod skrzydła królowej, która