Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom I 183.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ływano odpowiedzi, przysłuchiwano się im ciekawie.
Pochylały się ku niemu głowy, skupiali za krzesłem ludzie, radzi coś z ust tych posłyszeć, których każde powiedzenie wywoływało śmiech i oklaski...
Był to jeden z najzdolniejszych ludzi wieku swego, poeta łaciński, pisarz niepospolitym obdarzony talentem, znany z niepomiarkowanej złośliwości swej podkanclerzy Ciołek.
Naówczas gdy cała Polska obruszona była na Jagiełłę za zniewagę jaką uczynił koronie Piastów, kładnąc ją na skronie starej Granowskiej, nieszczęśliwej kobiety, znużonej życiem i jego przygodami, Ciołek napisał był szkaradny paskwil na nią, w którym nazywał królowę maciorą, co ryjem z ziemi skarb sobie wykopała...
Jagiełło precz go naówczas odegnał od dworu, ale bez Ciołka kancelarya królewska chromała. Obejść się bez tego cynika nie było można, który mimo sukni duchownej, więcej miłośnych wierszy pisał niż modlitw, i znał się lepiej na Owidiuszu niż na teologii.
Lecz gdy potrzeba było wystylizować list do Rzymu, skargę na Krzyżaków, jedno z tych pism, które to do Stolicy, to na Sobory posyłano, Ciołka nikt nie mógł zastąpić.
I król, choć go nie lubił, choć mu nie przeba-