Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom I 180.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

burczyk, równie jak brata jego Farureja, umiał sobie pozyskać.
Zawisza duszą, męztwem i całym sobą rycerza najdoskonalszego obraz przedstawiał. Wspaniałej postaci, pięknej męzkiej twarzy, spokojnej i energią nacechowanej; pańskich i szlachetnych rysów, on i Farurej wśród skarlałego już pokolenia młodszego, świecili jak dwa z bronzu odlane posągi.
Czarny był jednym z tych ludzi starego czasu, kiedy rycerze takiego jak on ducha, sami jedni płoszyli i rozbijali tysiące nieprzyjaciół i na tysiące się porywać nie wahali. Było w nich coś tej siły bajecznych heroów starożytnych, przed którą pierzcha wszystko i żywioły się korzą.
Naówczas już nawet Luksemburczyk, zakochany w sobie Zawiszę szanował i najwyżej cenił, a ze służby swej puszczać nie chciał. Czarny na poły Polakiem, pół rzymskiego króla towarzyszem, tak jak Ścibor ze Ściborzyc, który się tu znajdował także. Różnili się tylko od siebie tem, że Zawisza czuł się i wyznawał Polakiem, a Ścibor, wyrzekł swoich i kraju, duszą i ciałem oddany Luksemburczykowi.
Około Zawiszy co było najprzedniejszego w Krakowie, krążyło, jakby go wodzem swym z ducha i męztwa uznawało...
Nie policzyć tu było rzędem siedzących znakomitości wszystkich, starców i mężów i mło-