Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom I 172.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

progu, co było złą przepowiednią, inna wiedziała, iż w nocy płakała i jęczała a usnąć nie mogła.
Na chwilę rozrywało to królewnę, która chcąc nie chcąc, słuchać musiała jak była przybrana izba malowana dla rzymskich państwa, jak ustrojony pokój duński na górze, jak stoł zastawiono w Laskowcu...
Zbiegały się tu wiadomości wszystkie, od najdrobniejszych począwszy, do najważniejszych.
Wśród tego zajęcia jedną Sonką, dla której wszystko się to działo, sieroctwo Jadwigi opuszczonej, zamkniętej w ciemnej i małej komorze, zapomnianej i zapartej, występowało dla niej samej i dla innych straszniej jeszcze... a smutniej.
Jak na żart przywieziono jej narzeczonego, od którego była starszą, i którym jak dzieckiem gardziła; teraz już głoszono, że Brandenburczyka ojciec miał odebrać, że wszystko było zerwane...
Dziedziczka korony, pozostawała samą, usuniętą, bo się innych może spodziewano dziedziców.
Stare niewiasty w kącie szeptały między sobą — Królowa się o to postara, ażeby miała potomka...
I spoglądały po sobie, dając znaki...
Nie szczędzono tych przepowiedni i biednej Jadwidze. Oczewistem było, że królowa zazdrośna, musiała się chcieć jej pozbyć...
W istocie litość obudzało dziewczę, jak w trumnę zamknięte w tę komnatkę, z której się