Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom I 169.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i pomiarkować, iż tem brakiem zaufania skrzywdził Jagiełłę i siebie, odparł więc grzecznie, iż żadnych zakładników nie wymaga i chętnie z niemi do Krakowa pospieszy.
Jagiełło wiadomość tę otrzymawszy, z orszakiem swym pobiegł na powitanie do Myślenic.
Sonka tymczasem pozostałych gości, których zamek był pełen, przyjmować musiała sama. A choć Rusince z wielą z nich rozmówić się było trudno, uprzejmością, pięknością, powagą, młodością swą wdzięczną, za serca wszystkich ujmowała.
Nie zbywało na takich, co starca Jagiełłę stawiając w myśli przy tym kwiecie zaledwie rozwitym, ramionami poruszali i uśmiechali się.
W piątek przed niedzielą, na którą koronacya naznaczoną była, Jagiełło witał rzymskiego króla i żonę jego w Myślenicach, w sobotę na górnej sali w żupach w Wieliczce obiadowano, wieczorem na Lasocińskiej górze czekać miała królowa...
Była to chwila może wśród tych dni uroczystych, najwspanialszy obraz przedstawująca, pod gołem niebem, które pogodą i powietrzem łagodnem sprzyjało, te ludu tysiące, te poczty rycerskie na koniach kapami szytemi okrytych, stroje wspaniałe, przepych w rzędach i wozach, tłumy wesołe, trąby i flety, dzwony i okrzyki...
A na podwyższeniu, które całe wysłano ko-