Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom I 163.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dla niej. Zdradzała przed obcemi to, co się działo na dworze i w rodzinie.
O podrażnieniu i niechęci wuja wiedziała Sonka dobrze, spodziewać się ich mogła i przyczyna nie była jej tajną, nie sądziła wszakże, aby gniew Witolda tak już zaszedł daleko, aby się miał objawić przed światem.
Było to wypowiedzenie wojny.
Spojrzała na biskupa.
— Król daje mi wiedzieć — ciągnął dalej Oleśnicki — że napróżno księcia prosił, błagał, zaklinał, nie mógł go przezwyciężyć. Nie tai się z tem, że do miłości waszej żal ma największy, że przebaczyć jej nie może.
Królowej łzy zakręciły się w oczach.
— Któż do mnie żalu, gniewu i niechęci nie ma? — odparła gorąco. — Oprócz króla a męża mojego, nie mam przyjaciół, a wrogami są wszyscy... Teraz do nich i wuj przystał.
— Gniew Witolda cześć wam czyni — odezwał się Zbyszek — łaska jego i powolność złymby znakiem była, przy pomocy bożej pokonasz miłość wasza nieprzyjaciół... Niebytność księcia chorobą lub wojną da się tłumaczyć, a będzie go kim zastąpić.
Kraków już cały jakby jedna gospoda, tak wielu się gości zapowiada.
Twarz królowej rozjaśniła się nieco, dodała jednak zcicha.