Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom I 147.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

iż Sonka ukoronowaną być musi, nie widział w tem nic zdrożnego, gdy raz małżeństwo było dokonane.
— Wasza miłość możecie się w tem rozporządzić wedle woli swej — rzekł biskup. — Należy to czwartej, co się trzem dostało, gorszą od nich być nie powinna.
Z widoczną radością porwał się król z siedzenia i przystąpił do Biskupa...
— Sprawiemy jej obrzęd wspaniały... — zawołał. — Z Zygmuntem mimo zjazdu pod Czorsztynem wiele jeszcze pozostało do mówienia... Koronacya nam posłuży do ściągnięcia go tu z małżonką... Mam na myśli Eryka Duńskiego, zaproszę Mistrza Krzyżaków, książąt Piastów z Mazowsza i Szlązka... Papież mi też przyśle kogo ze swej ręki dla pobłogosławienia...
Mówił żywo bardzo, spiesząc, myląc się, poprawiając, gotów zapraszać ledwie znanych książąt niemieckich, a z Rusi i Litwy kto żyw był, kto mu na myśl przychodził.
Biskup musiał ten zapęd powstrzymać. Uczynił uwagę nieśmiałą, że dla takich gości, którzy bez ogromnych pocztów przybyć nie mogą, zamku nie stanie i miejskich gospód...
Jagiełło śmiał się wmawiając biskupowi, że i on i inni duchowni powinni po swych dworach rozebrać dostojnych gości, gdyby na Wawelu ciasno było.