Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom I 119.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pozyskać, a tego ani ty ani ja nie dostarczym mu nigdy do syta.
I Witold powtórzył dobitnie.
— Korybut pójdzie na Czechy.
Jagiełło milczał wylękły.
— Ja na to zezwolić nie mogę — rzekł.
— A ja zapobiegać nie chcę — odparł Witold. — Myśmy nie księża i sprawa papiezka nas nie obchodzi.
Znowu Jagiełło uszy sobie zatulił.
— Wiedzieć o tem nie chcę, znać nie chcę, milcz! — zawołał gwałtownie. — Papieża potrzebuję dla małżeństwa mojego, aby mi je potwierdził.
— A mnie też, abym ci Sonkę dał — zawołał Witold. — Musisz na Korybuta oczy zamknąć.
— O niczem znać i wiedzieć nie chcę! — powtórzył król.
Witold się szydersko rozśmiał.
— Ale ja też nie będę głosił przed światem, żem go wyprawiał! — rzekł wesoło — ja także się go wyprę, choć rad jestem, że to królestwo, które nam z rąk wydarł twój Zbyszek, może przez Korybuta odzyskamy.
Westchnął król...
— Papież i król rzymski są wielką potęgą — szepnął smutnie — my przeciwko nim walczyć nie możemy. Rzymski biskup ma swoich podwład-