Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom I 098.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

letnim Brandenburczykiem, ciesząc, że choć po kądzieli przejdzie korona na krew jego...
Oleśnicki codzień widywał Jagiełłę, i o małżeństwie nie słysząc, uspokajał się, bo sądził, że król o niem zapomni i zlęknie się nowych związków. Tymczasem stary pan ważył w myśli wszystkie niedogodności i niebezpieczeństwa, widział je, rachował, ale krewkość przemogła. Księżniczka piękna była i młoda, miałże ostatniej w życiu pociechy się pozbawiać? nie wolnoż mu było jeszcze się raz o szczęście pokusić??
W tej niepewności, gotów był na losy i na traf zdać rozstrzygnięcie, gdy jednego dnia na łowy wyruszywszy do Niepołomic, on, co się spotkania starych bab lękał, i przystępować im do siebie nie dawał, w podwórcu zameczku Niepołomickiego wieczorem postrzegł cały swój dwór cisnący się do jakiejś staruszki, która głośno wykrzykując i rękami poruszając, zabawiała młodzież jakiemiś gadkami. Posłał się dowiedzieć co to było! Hincza przyniósł mu wiadomość, że stara wędrowna z Pokucia baba Rusinka wszystkim wróżyła...
Pomimo zabobonnej obawy uroku, nie mógł wytrzymać król i babę kazał do izby przyprowadzić, nie mówiąc jej, że królem był, aby i jemu przyszłość przepowiedziała.
Uczynił to tem uspokony, iż Hincza zaprzysiągł jako babę widział w kościele, w kruchcie