Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom I 084.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i dowie o niej ile potrzeba. Zaczął zapewniać Femkę, że starego pana nie było się co obawiać, bo dobrym był, a dla niewiast bardzo powolnym, tyle tylko, że zazdrosnym razem jako stary...
— Lepszej żony jak ta nie znajdzie — szeptała Femka — choćby świat zjeździli szukając jej dla niego. Zobaczycie jaka piękna, bo ja wam ją pokażę, abyście powiedzieć mogli, iż na całej Rusi i Litwie niema urodziwszej, a dobra też dla ludzi, i niełatwo ją kto podwiedzie lub oszuka, bo jak na człowieka spojrzy, na wylot go zna. Wdzięczną będzie królowi, że ją ztąd wyzwoli, bo życie nam obmierzło...
Zrobiwszy tę znajomość Hincza, i otrzymawszy obietnicę, że Sonkę w jakikolwiek sposób będzie mógł widzieć, wymknął się nazad do swoich, przed nikim nie chwaląc zdobyczą.
Oleśnickiego, który rad był nazad co rychlej powracać, Witold usiłując zjednać i wybadać, zatrzymał przez dni kilka. Co dnia księżna wprowadzała, za rozkazem męża, księżniczkę, aby się jej mógł przypatrywać poseł, a dwakroć samą siostrzenicę zwołał Witold, rozmowę z nią zawiązując przy Zbyszku, aby poznał, że i rozumu jak na niewiastę ma dosyć.
Dowiodła go nawet więcej, niż się książe mógł spodziewać i przewidzieć, bo umiała się nie zdradzić przed wujem z tem, co myślała, a prałatowi okazać skromną i łagodną.