Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 291.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

My co żyjemy w wieku zastygłym, który w nas inne władze wyrabia, a wiele dawniej pod wpływem czasu rozwiniętych, zaciera, możemy się uśmiechać z tych widzeń wieszczych, jakie dawniej miewali ludzie, nie mniej jednak były one możliwe, i dar jasnowidzenia mieli wybrani.
Za takiego i mistrz, uczony Henryk Czech uchodził. Ale uczoność ta jego, nietylko nie ostudzała pobożności wielkiej, łączyła się z nią najściślej. Praktyki religijne służyły jej jako bodziec do wyrabiania siły, do utrzymania ich w natężeniu bezprzestannem.
Modlitwa i prośby wprawiały go w rodzaj gorączki, która umysłu działalność potęgowała.
W czasie tych wypadków, których teatrem był Kraków, narad o wybór i koronacyą młodego króla, wyniesienie go na tron, uroczystości towarzyszących obrzędom, a później rad i uchwał senatu, który rząd tymczasowy dla Polski obmyślać musiał, mistrz Henryk siedział zamknięty. Nie widział nic, a słuchy o tem co się w stolicy działo, dochodziły go ułamkowe i niewiele poruszały.
Daleko więcej obchodziło uczonego w jakim stosunku stały planety, w jakim która z nich znajdowała się domu, i czy aspekty konjunkcyą, czy opozycyą zapowiadały; kto panował, czy smutny i zimny Saturn, czy księżyc wilgotny i tęskny,