Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 243.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
VIII.


Gorącego dnia lipcowego, nad wieczór wjeżdżał do Krakowa wspaniały orszak młodego rycerstwa, na którego czele jechał strojny, z podniesionym hełmem, twarzy dziwnie urodziwej młodzian, oglądając się dokoła, a mówić się zdając do ciekawych, których po ulicach było pełno:
— Albom nie piękny?
A był w istocie nietylko pięknym, ale tak się stawił pańsko, a ci co mu towarzyszyli, byli tak dobrani, liczni i strojni, że go za jakie książątko z Mazowsza lub Szlązka wziąć było można. Na hełmie, którego przyłbicę umyślnie podniósł, siedział ptak że skrzydły rozpostartemi jak do lotu, jastrząb w szponach trzymający podkowę.
Mieszczanie, którzy niebardzo mogli odróżnić jastrzębia od orła, gotowi byli Dersława z Rytwian wziąć też za udzielne książe.