Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 211.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i prosiła królowa, pragnąc, aby nietylko wybrani, lecz wszystek tem tłum mnogi posłyszał słowo natchnione i wziął je do serca. Płacz rozległ się w kościele...
Z trzaskiem wpadli na koniach chorążowie, krusząc drzewce u trumny, i padając przy niej sami. Zdawało się w tej chwili, że nie panowanie jedno, ale losy całe kraju szły z temi zwłokami do grobu.