Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 166.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

król nikogo. Sam nawet arcypasterz Wojciech Jastrzębiec nie śmiał występować przeciwko potężnemu Oleśnickiemu w obronie starca.
Jagiełło, królowa, biskupi, panowie słuchać musieli tego człowieka żelaznej woli i męztwa, ale zarazem gwałtownego i dającego do zbytku czuć, że on tu jeden miał rozum i władzę. Razi niemal to nieustanne Oleśnickiego narzucanie się z gotowością męczeństwa i wstąpienia w ślady Stanisława Szczepanowskiego...
Odetchnął król, gdy ten nieubłagany stróż oddalił się, sposobiąc w podróż do Bazylei.
Święta wielkanocne spędził król z królową w Krakowie (1434).
Nadchodziła wiosna, zazielenieć miały lasy. Wielki ich miłośnik starzec, już nie mógł usiedzieć w murach swojej stolicy. Napróżno go tu starała się utrzymać królowa, mające nad nim więcej władzy, lecz nieśmiejąca zmieniać starego trybu życia, za którem tęsknił Jagiełło.
Pozoru do tej podróży w lasy na Ruś dostarczył zjazd w Haliczu ze Stefanem mołdawskim hospodarem.
Ciągnął więc król do swej ulubionej Medyki powoli, a sprzyjało podróży łagodne powietrze i zdradliwie przyspieszona wiosna.
Lecz, gdy przybył na miejsce, powiało mrozem nagle. Rozwinięte już liście, kwiaty, podrosłe zboża ściął i zwarzył chłodny wiatr północy.