Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 164.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

myślę, ani uciekać. Jak co dzień pójdę do mojej sypialni na spoczynek, a gdy na jutrznią do kościoła udać się zechcę, wezmę z sobą, jak zawsze, jednego księdza i jedno z latarką pacholę. Głowy przed siepaczami nie uchylę. Jeżeli ofiara krwi mojej ma być Bogu miłą, niech ją przyjmie.
Rozbiło się wszystko o tę odwagę niezachwianą.
Widoczniejszym był udział królowej z naznaczeniu tajemnym Zygmunta Kiejstutowicza na przyszłego Litwy księcia, bo Siemion Holszański z jej ręki był tu czynnym.
Napadnięty w Oszmianie Świdrygiełło, żonę porzuciwszy, sam uszedł na Ruś, u której miał mir wielki, oderwał ją od Litwy i długą walką Polsce groził.
Królowa ciągle nad mężem czuwać musiała, a teraz gdy dla podeszłego wieku i osłabionego wzroku na wyprawach wojennych groziło mu niebezpieczeństwo, ona czuwała nad tem, aby go oszczędzano. On sam byłby chętnie szedł na wojnę, jak jeździł na łowy, ale drogie dla dorastających synów życie osłaniać musiała Sonka.
Nie poszedł też przeciw Krzyżakom Jagiełło, zastąpili go wyznaczeni polscy wodzowie. Siedział w Koninie, ciągle prawie żonę mając przy sobie, pociągnął potem do Sieradzia, gdzie, ko-