Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 163.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Królestwo Czeskie, w tych warunkach, co Litwa, cisnęło się pod skrzydła Polski, pragnęło się z nią zjednoczyć.
Królowa stała w cieniu, nie widać jej tu było, ale czterech biskupów, a w ich liczbie Wojciech arcypasterz gnieźnieński, nie odtrącali Czechów, którzy dowodzili, że ich dotąd ze społeczeństwa chrześcijańskiego nie wyłączono, że z Kościołem pojednać się mogli.
Za tymi czterema biskupami, do których nie należał bystrzej widzący, sądzący ostrzej Oleśnicki, za wielu panami świeckimi, którzy tylko na pomnożenie państwa i sił patrzeli, stała może królowa, która skłoniła Jagiełłę, że Czechom pozwolił jechać do Krakowa.
Spodziewano się potężnego oporu od Oleśnickiego, ale czterech biskupów stało przeciw niemu z prymasem na czele, a król sądził zapewne, że jeden Zbyszek im nie podoła.
Zawrzała przewidywana walka i rozjątrzyła się do tego stopnia, iż mężnemu a nieustraszonemu biskupowi zagładą grożono.
Tarnowski ostrzegł go o spisku na jego życie. Radził mu mieć się na baczności, lub uchodzić.
Biskup męztwem i zimną krwią, którą pokonał Witolda, zwyciężył i husyckie groźby. Podziękował Tarnowskiemu.
— Bóg zapłać za życzliwą przestrogę — odparł spokojnie — zwyczajów moich zmieniać nie