Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 160.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stusie, zdawali się głosić czyste słowo boże, ową ewangelią prawdziwą, którą później reformatorowie XVI. wieku wywołali rozłam chrześcijańskiej społeczności na dwa nieprzyjacielskie obozy.
Korybut, może potajemnie Jagiełło sam, może milcząca królowa mieli współczucie dla tych ludzi, co w zrozumiałym dla nich języku domagali się swobody sumienia, nie znając granic, do których ona doprowadzić miała.
Im uśmiechało się też pewnie i zapowiadane przez husytów wyzwolenie z pod władzy duchowieństwa i Rzymu. Nie widzieli daleko.
Oleśnicki znając usposobienia Jagiełły, nieustannie nad nim czuwać musiał, który jawnie Czechów zachęcał do pojednania z Rzymem, a po cichu litował się nad niemi.
Korybut, który już skąpał się w tej gorącej łaźni rokoszu religijnego, był jego rzecznikiem przed królem i apostołem w Polsce. On i jego Puhała, zdobywali tu już prozelytów w tych, którym ciężyły dziesięciny, zachciewało się dóbr kościelnych lub bezkarnego plądrowania.
Były to więc dni walki gorzkiej, czuwania nieustannego, obaw i rozdrażnienia obustronnego. Stary Jagiełło pod tem brzemieniem coraz opadał na siłach. Królowa czuwać musiała, patrząc posłuszna w oczy biskupa Zbigniewa.
Jawnie czynną być nie śmiała. Starania jej