Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 065.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I powstawszy nagle, nie patrząc już na króla zmięszanego, który go chciał wstrzymywać, szedł precz. Panowie polscy ze zgrozą patrzyli na to co się święciło.
Tymczasem choroba Witolda z dnia na dzień przybierała groźniejszy charakter. Lekarz Jagiełły postrzegł, że wrzód na krzyżach siniał i czerniał. Gorączka się wzmogła.
Miał jeszcze we dnie tyle przytomności Witold, że królowi zrozpaczoną żonę swą polecił i Litwę.
Ostatnich dni października wielki ten mąż życie w Trokach zakończył.
Było to hasłem dla Świdrygiełły, do opanowania wszystkiego, na co czyhał.
Jagiełło, którego zgon ten na Litwie zachwycił, w pierwszych chwilach po śmierci Witolda, oddalić się ztąd nie mógł, trzeba było rząd jakiś i ład wprowadzić. Jedynego doradzcy, któryby mu najlepiej mógł posłużyć, nie miał przy sobie.
Świdrygiełło nie pytając o nic, wcześnie przygotowany, z pomocnikami swemi zagarniał zamki, opanowywał gródki, załogi sobie pozyskiwał.
Nie przebrzmiały jeszcze dzwony pogrzebowe, gdy do Jagiełły, który znajdował się na zamku Wileńskim ze swoim orszakiem, nie przedsiębiorąc nic i namyślając się co ma począć, wpadł butnie jak pan tutejszy, Świdrygiełło.