Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Masław tom 2 120.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nając badać czyśmy u królowéj matki téż byli — aleśmy wyznali mu szczerze, iż nie szliśmy do niéj dotąd, wiedząc, że tam błaganie próżném będzie.
Późno w noc, gdy w chórze już na modlitwę dzwoniono, rozstaliśmy się z nim, żadnego słowa nie wziąwszy. Nazajutrz rano szliśmy wszyscy na mszę świętą do kościoła Ś. Jakóba, a tuśmy Kaźmirza znaleźli krzyżem leżącego.
Po ukończeniu nabożeństwa, skinął na nas, byśmy mu do mieszkania towarzyszyli. Nie wiedzieliśmy, co z tego rokować mamy.
Rzekł nam w progu:
— Natchnienia i woli Bożéj szukałem w kościele; podał mi Bóg do serca — ażebym szedł z wami. Niech nie będzie rzeczono, żem wam życia poskąpił i krwi mojéj żałował. Oto mnie macie.
Padliśmy wszyscy na kolana przed nim z płaczem radośnym.
Wesele było wielkie a niewypowiedziane. — Natychmiast poczęliśmy do podróży czynić przybory, chociaż opat Olbert i mnisi zrazu nam opór stawili, do biskupa Nitharta, który miastem i krajem rządzi, uciekłszy się o pomoc, ażeby Kaźmirza nie puszczano.
I myśmy tedy pozwani na zamek biskupi udać się musieli, przed pana tego, który tam z rąk cesarskich władzę wszelką trzyma, krzyż w jednej,