Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Lubonie tom I 166.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wa świadczyła, że nie należał do niemieckiego plemienia.
Zadumana stała tak dosyć długo spoglądając za odjeżdżającymi, aż dopóki jéj z oczów nie znikli. Kierunek, w którym odjechali upewnił ją, że do Pragi dążyli. Zabawa była już przerwana i popsuta, wnet więc dziewczęta na czółna siadły i Dubrawka z niemi popłynęła do stóp wzgórza, na którym Hradszyn się wznosił.
Od wjazdu na czeską ziemię, spotykając ciągle krzyże i oznaki chrześciaństwa, Mieszko nękany był tą myślą jak on, poganin, przyjęty zostanie przez pobożnych teraz i surowych Przemysławiczów. Owo podanie o Borzywoju, któremu ze psy na ziemi jeść dano, przychodziło na myśl nieustannie, i burzył się na przypuszczenie podobnéj obelgi, któréjby był nie ścierpiał, choćby tam miał życie położyć. Jadącemu więc przodem Dobrosławowi — powiedział raz jeszcze.
— Oznajmijcie bratu Bolkowi, że poganinem jestem, żem nie chrzczony, ale przez to zniewagi sobie uczynić żadnéj nie dopuszczę.
Jeśli jako brata dla pogaństwa mego znać mnie nie chcę, od wrót jego precz wolę odjechać.
Ani téż myślał Bolesław dać poznać Mieszkowi, iż go przez to niższym od siebie czuł — pragnął go zyskać nie narazić... Oba byli wzajem potrzebni sobie.