Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Lubonie tom II 155.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Miłościwa pani smutnie przyjęła rozkazy, lecz nauczyła się już w pożyciu z mężem, iż go powolnie tylko przekonać i skłaniać było można. Trwał przy swojém twardo i nie łatwo obrócić się dawał, gdy powziął postanowienie.
Wyciągnął więc i tym razem w pole, nie rzekłszy nawet dokąd, a na zamku zostali apostołowie pod kierunkiem ks. Jordana pracujący, w Krasnéjgórze zaś Włast na swą rękę zwołujący do winnicy...
A pod grodem w chałupach siedzieli sprowadzeni rzemieślnicy kując srebro, lejąc spiże, wyrzynając drzewo, ucząc obrabiać kamienie a palić wapno... Przy nich już parobcy tutejsi przypatrując się im, otwierali oczy, i sposobili ręce do roboty, która dla nich miała urok nowości...
Od pługa i miecza, do młota i dłuta, przejście łatwem nie było....