Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Lubonie tom II 123.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dla Bolka cesarz, jako świeżego sprzymierzeńca, mając w pamięci Ugrów może i Lechowe pole, łaskawszym się okazał.
Wpuszczono go dla pokłonu, a Mieszko wmięszawszy się między poczet szwagra, zdala się tylko przypatrzyć mógł majestatowi cesarskiemu. Otto siedział na złocistém krześle, okrytém poduszkami szkarłatnemi, w jedwabnéj sukni lekkiéj, perłami obszywanéj. Po za nim stał dwór cały w łańcuchach, szkarłatach, drogich futrach i pasach kamieniami sadzonych. Niedaleko tronu srebrny stół pozłocisty, na którym widać było wyryty wizerunek stolicy Byzancyum, zastawiony kubki i naczyniami złocistemi, okryty tuwalniami szytemi, błyszczał jak ołtarz kościelny. Obok starego Ottona stał syn w złotogłowie i jedwabiach, sparty na wielkim mieczu, którego pochwa iskrzyła się od szmaragdów i rubinów. Bogactwa nagromadzone dokoła zdawały się umyślnie, aby olśnić tych, co cesarzowi pokłonić się przychodzili. Wszystko, na co ówczesna sztuka grecka, handel wschodu, zręczność włochów i gallów zdobyć się mogła, otaczało cesarza. Szkarłaty, o które się tak dobijał Luitprand dla Ottona, jak o rękę Teofanii dla syna jego, rozlegały się wszędzie. Podłogę wyścielały kobierce, ściany okrywały szyte królowéj Matyldy i Edyty córki Luitgardy i Matyldy ręką, opony wzorzyste.
Wszystko to jednak najmniéj Mieszka zdu-