Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Lubonie tom II 091.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i oświadczała wręcz, że zabawy i pląsy lubiła bardzo...
Polańskim panom nawykłym do bojaźliwych niewolnic zahukanych, kniehini wydała się jakby nową cale istotą. Dla dzikich nieco ludzi miała urok ta śmiałość czeskiéj niewiasty... stającéj od razu niemal na równi z mężczyznami, okiem, mową i odwagą...
Mieszko śmiał się z nią razem, łagodnie i dobrotliwie, zdawał niemal uległym, przecież kniehini czuła w duszy, że nie łacno go pokonać i podbić potrafi.
Instynkt mógł ją tego nauczyć.
Śmiałość i samowola z jaką się Dubrawka ciągle okazywała jawnie, słabego człowieka byłyby uczyniły niepewnym siebie i chmurnym. Mieszko brał to lekko, wtórował śmiechowi i wesołości, jakby je w dziecku spotykał.
Pod koniec uczty, przeciągającéj się długo, goście, wedle zwyczaju, zaczęli nowo zaślubionym, składać podarki... i u nóg młodéj pani zebrała się góra cała osobliwszych rzeczy, które o zamożności starych rodów świadczyły...
Dziękował Mieszko; śmiało i wymownie, jakby stara znajoma, dziękowała młoda pani. Dziwowali się jéj wszyscy, że tak od razu przystała do ludzi, do domu, do nowéj ziemi i nowych poddanych. Mieszko téż poglądał niekiedy z ciekawością na ożywioną jéj twarz i jasne oczy,