Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Lubonie tom II 066.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



IV.



W kilka dni późniéj Włast już ze swéj wycieczki powracał — uspokojony tém, że nie jechał sam.
Obok niego po prawéj ręce, w milczeniu odmawiając pacierze kapłańskie, ks. Jordan rozpatrywał się po kraju, w którego granice już wkroczyli...
Ten sam to był kapłan, którego opatrzność mu nastręczyła na Adlerburgu, u grafa Gozberta. Z niemałą trudnością udało mu się go nakłonić.
Nie miał nic, czemby go mógł pociągnąć i zachęcić, nie ofiarował mu nic oprócz apostolstwa, widoku walki a może męczeństwa.
Lecz obok poczwarnych istot, które wieki te rodziły — religia chrześciańska ile kroć padła na