Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Lubonie tom II 054.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niesiono i nanowo poświęcono. Ustanowiony pleban, jednego dnia rano bardzo przybywszy cicho do kościoła, ujrzał go pełnym nieboszczyków, przy światłach zapalonych, odśpiewujących pieśni kościelne.
Natychmiast o tém doniósłszy biskupowi, otrzymał rozkaz od niego, aby następnéj nocy sam się w kościele na straży spać położył... Tak się téż stało... aliści ledwie usnął, gdy go zbudził hałas i porwany przez zmarłych wraz z pościelą precz z kościoła wyrzuconym został. Biskup ścierpieć tego nie mogąc, surowo mu polecił, wziąwszy z sobą relikwie święte i pokropiwszy wodą święconą, stać na straży kościoła... Spełnił rozkaz jego pleban, lecz oka zmrużyć nie mógł i modlił się... Aliści o godzinie zwykłéj tłum nieboszczyków znowu wtargnął do kościoła i z miejsca pochwyciwszy kapłana, złożyli go przed wielkim ołtarzem, tu go na wolnym ogniu paląc, aż zgorzał... Poczém biskup post trzydniowy i nabożeństwo za dusze zmarłych nakazał.
Gdy młody duchowny skończył, najstarszy z nich potwierdził to opowiadanie i wszyscy zamilkli. Średni zaś siedzący za nim, dodał:
— Nie godzi się nam śmiertelnym wiedzieć więcéj, a jak św. Paweł upomina: „Każdy ma rozumieć wedle swéj miary, jaką mu Bóg wydzielił.“
— Moja zaś miara tak jest maluczka — dodał