Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom IV.djvu/041

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dozwalał, prawie wszystkiego czego chcieli i odmieniał nawet leki wedle ich woli. Byleby pięknie poprosić, dawał lekarstwo, jakie się podobało, nieodmówił żadnego. Jeśli przepisane pokazało się niesmaczne, wnet je sprzątał; preparował drugie, którego woni, i gustu niemógł się odchwalić.
— A! panie Schwernoth — mówił któś, to nie na piersi ja cierpię, cała moja słabość pochodzi z żołądka.
Ja, ja! odpowiadał — s żołądka —
— A może i z piersi.
— Może i s piersi!
— Jak sądzisz przyłożyć by plaster.
— A ha! przyloszyć by plaster —
— Albo postawić pijawki?
— Moszna postafić pijawka.
— A gdyby wezykatorje —
— Szemu ni, fesikatorja! —
I taki był serdeczny i poczciwy, że na wszystko pozwolił, tylko jak się już uparł krew puścić, w ówczas go nikt nie przełamał.
Takiego to lekarza prowadził Hrabia dla żony, jemu się zdawało, że skoro potrzeba