Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom IV.djvu/024

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

żywo ona pamięta, tak serdecznie je kocha jeszcze.
Rozmowa toczyła się o Kijowskich kontraktach, Xiąże przypominał dawne Lwowskie potém Kijowskie zjazdy, tak świetne, liczne. Opowiadał co się na nich wydarzało i malował żywo ówczesnych magnatów i znakomitszych ludzi, co się na nie zjeżdżali. Wszyscy oddawna pomarli zapomnieni zostali, wszyscy! niektórych tylko imiona pływały jeszcze po wiérzchu tego morza przeszłości. —
Dzwonek dał znać do stołu — zjawili się pan kommissarz, xiądz kapucyn i kilku dworskich, otwarły się drzwi boczne i wszyscy przeszli do jadalnéj, gdzie staroświeckim szkłem i porcellaną saską herbowną, zastawiony był stół. Kapucyn pobłogosławił potrawy, obiad był smaczny, ale kuchnia nie taka do jakiéj przywykliśmy teraz, kuchnia to prawie ślachecka, tak prosta, tak niewytworna, tak z krajowych złożona materjałów. Czarną kawę dano tylko dla gości.
Wkrótce po obiedzie, August pożegnał Xięztwo i w dalszą ruszyli drogę.