Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Tom IV.djvu/014

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pewne przypomnienie dzieci je wywołało, bo Xiężna potraciła wszystkie dzieci i stratę najboleśniejszą w życiu, ofiarowała Bogu. Jéj pociechą na starość modlitwa i wiara głęboka — z wiarą nikt nieszczęśliwym być nie może. — Zadzwonili na Podniesienie i pochyliły się wszystkie głowy do ziemi.
Xiąże wysoki, dorodny a niegdyś także piękny mężczyzna, dziś jeszcze piękny starzec, z siwym włosem nad wysokiém, podniesioném i gładkiém czołem, z żywemi czarnemi oczyma, których wiek nie potrafił przygasić, z wąsem zawiesistym; rumiany i biały jak dziécię. Na jego twarzy, znać także nie jeden przeciérpiany smutek, nie jednę bolesną godzinę cierpienia, którą odważnie przeniósł. Poczciwe, spokojne życie, na którego koniec nie zostały zgryzoty, i żale przeszłości maluje się w pogodném czole — A jak wybitnie otwarty jego, szczéry, pełen miłości charakter, widać w tych ustach, teraz zajętych modlitwą; jak znać że one nie mogły splamić się kłamstwem. —
I wszystkich sług ślachetne, pogodne twarze, bo poczciwy, otacza się poczciwemi,