Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kunigas 198.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ci, co wczoraj w obozie zimno i obojętnie zdala patrzali na to krwawe ścieranie się dwóch sobie nienawistnych plemion, teraz, ogarnięci, upojeni, zarażeni wyziewami krwi pobojowiska, biegli, nie mogąc zostać bezczynnymi.
Starszyzna, wczoraj jeszcze trzymająca się opodal, dziś bez rozkazów parła się razem z innymi, aby skosztować boju.
Dotąd pasowanie się było bezskuteczném.
Dzień wschodził.
Nie zmieniło się nic, rósł tylko zapał i potęgowało się z obu stron szalone pragnienie boju.
Wiżunas, który stał na wyżynie, a trwożném okiem oglądał się dokoła, bladł i trwożyć się zaczynał. Żywy mur trzymał się zawsze, lecz parkany i tyny trzeszczały i obaleniem się groziły.
W wielu miejscach topory knechtów podrąbały je, w kilku obito nalepę glinianą i ogień się imał szczap suchych. Całemi połaciami chwiały się ostrokoły. Starzec już widział chwilę, gdy Krzyżacy wtargną do gródka. Lecz po-za tém pierwszém opasaniem stało drugie, grubsze, wyższe, silniejsze jeszcze.
Pierwszego obronić nie było można.
Pod wieczór, gdy znowu się oddziały mieniać przyszły, nagle pod naciskiem ludzi runęły z trzaskiem zapory, i ci, co przy nich stali, padli pod nogi Litwinom.
W mgnieniu oka rzucili się na nich oblężeni, siekierami rąbiąc głowy, głazami waląc ramiona. Z krzykiem dzikiego zwycięztwa pastwili się chwilę tylko. Wiżunas dał wcześnie umówione hasło; co żyło posypało się, śpiesząc się ukryć za drugą ścianą grodową. Ta była ostatnią.
Ale zdobycie jéj daleko stawało się trudniejszém.
Krzyżacy, którzy się nie spodziewali, aby parkany padły tak rychło i nagle, runąwszy z nimi na ziemię, nim zdołali się opamiętać i powstać, część ich znaczna trupem padła, niezmierna liczba z ranami się podniosła, do boju niezdolna.
Starszyzna z pozostałymi ludźmi rzuciła się na pomoc za późno. Litwini wszyscy potrafili się ocalić i ujść za drugą zagrodę.
Bój musiał być na czas przerwany.
Marszałek, który patrzał na tę klęskę, będącą razem zwycięztwem, sam podbiegł na wały, aby natychmiast skorzystać z zamieszania, z otwartych bram i uchodzenia załogi.
Lecz po trupach i po palących się belkach przedrzéć się nie było łatwo, i nim świeże siły krzyżackie dopadły do ścian, już się wrota pozawierały i zawalone zostały kupami kamienia.
Strata Niemców była dość znaczna, a przynajmniéj większa, niż się kiedykolwiek spodziewać mogli.
Powiększyła ona zapalczywość ich przeciwko nieprzyjacielowi, który się bronił z taką zajadłością niezmożoną.