Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kunigas 137.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

litewskich nie wyrzecze, bo Litwa jego-by się wyrzekła... Nie! nie! Lis to jest chytry... chce zyskać czas, aby się potężniéj uzbroił.
Kunigas słuchał, nie rozumiejąc. Konis, rozgrzany, mówił coraz żywiéj, nie zważając, czy go słuchający pojmie...
— Prawda! ta obca wiara ciśnie się do nas zewsząd... od Krywiczan, od Russów... Budują sobie świątyńki, przywlekają się ich kapłani... lecz kryć się muszą, bo śmierć-by ich spotkała... Obcym bogom my się tu osiedlić nie damy...
Zamilkł i zwrócił się znowu do Jerzego.
— Mówią, że wy jesteście synem Redy? — odezwał się... Wrócicie do Pillen, na granicę, do waszéj ojcowizny? Pamiętajcież bronić jéj dzielnie, a nie dać w ręce Niemców.
Spojrzał badająco...
— Na waszém miejscu — dodał — wolał-bym innym powierzyć obronę grodu... Nadto długo żyliście z Krzyżakami... nie będziecie mieli takiéj, jak my, siły do walczenia z nimi...
— Dla czego? — odparł Jerzy, który się poczuł znowu Litwinem. — Albo to, długo w więzach siedząc, do kata, co je włożył, nazwyczaić się można?! Nauczyłem się ich nienawidziéć.
Konisowi oczy się zaśmiały.
Głos, jakim w końcu przemówił Jerzy, odezwał się w jego sercu... zaczynał miéć wiarę w przybysza.
— I nauczyć się byliście powinni tych sztuk, które oni umieją. Wiecie, zkąd oni oręż biorą? jak go używają? Tém być możecie nam pomocnym.
Około dębu zaczynało się coraz bardziéj ożywiać.
Od strony wschodu rumieniło się niebo... słońce za chwilę ukazać się miało. Cały chór Wejdalotów, Burtyników, Wurszajtów, dziewcząt od ognia, ustawiał się koło ołtarza i dębu, aby za chwilę zaśpiewać pieśń poranną, witającą słońce...
Na ołtarzu nanowo podsycony ogień wysoko piął się jasnym płomieniem i słupem dymu... Kunigas przypomniał sobie teraz Baniutę; obejrzał się tęsknie dokoła i, nie wiedząc, co się z nią stało, postanowił natychmiast jéj szukać.
Uważał ją za swą narzeczoną; kochał, jak siostrę... drżał, myśląc, czy po téj podróży strasznéj nie padła, znękana chorobą.
Zobaczywszy niedaleko stojącego Rymosa, pośpieszył pytać o nią; ale młody parobczak wiedział tylko, że ją wczoraj wieczorem na rękach poniosły na spoczynek niewiasty.
Chciał już iść, gdy wśród téj ciszy uroczystéj, któréj od wczoraj nic nie przerwało... nagle zanucili kapłani pieśń na cześć Saułe-Lajmy i Saułe-Perkunasa...
Pierwszy to raz, po hymnach kościelnych Malborskich, po psalmach pokutnych, usłyszał Jerzy pieśń religijną pogan...