Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kunigas 136.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a może i tém, że oni ani żon, ani dzieci, ani rodzin nie mają. Są to kapłani tamtego ich Boga, ale zbrojni i dla podbicia mu wszystkich ziem walczący...
Konis brwi marszczył.
— Cóż to za Bóg ten ich? — zapytał. — Mocny on jest?
Jerzy zadumał się, oczy spuścił. W sercu mu pozostało coś z nauk kapłanów... nie chciał odpowiedziéć jasno, bo trwoga jakaś zabraniała mu bluźnić przeciwko Temu, którego niedawno był wyznawcą.
— Ja nie wiele wiem o nim — rzekł. Jest to rzeczą kapłanów znać Go lepiéj. Widać, że siłę ma, kiedy ją im daje. Tyle Mu już krajów zawojowali.
— Ciska i on pioruny? — pytał Konis.
— Nie — odparł Jerzy — mówią o nim ciągle, jako o Bogu łaskawości i przebaczenia.
— A nikomu przecież nie przebaczają? — odezwał się Konis, ruszając ramionami. — Musi tam w istocie być tajemnica jakaś, o któréj nie wiecie.
Tu wskazał na dąb i Perkunasa...
— U nas... niéma ani miłosierdzia, ani przebaczenia, — począł z coraz zwiększającym się zapałem. — Nasz bóg mściwy jest, mścić się i zabijać każe... bo silny. Téj ziemi, któréj on i my panami, bronić będziemy z jego pomocą, do kropli krwi ostatniéj, z okrucieństwem bez litości. Siedzieliśmy tu lat tysiące, naszą była... groby dziadów i ojców po niéj rozsiane. Bogowie nam ją dali; kto prawo ma z gniazd nas wypłaszać?...
Śmierć wrogom!! — Podniósł rękę do góry...
Kunigas patrzał i nie odpowiadał. Zaczynało się rozwidniać, a w dalekim obozie poruszać powoli...
Konis, ochłonąwszy trochę, zbliżył się, przypatrując Jerzemu, i badał daléj:
— Powiedz mi, kto ich nauczył kowania żelaza i tych wszystkich sztuk przeklętych, któremi oni nas zwyciężają? Budują, słyszę, grody z kamienia i umieją głazy zmusić, aby się zrastały z sobą? Zkąd mają bogactwa?
— Patrzałem na to, co mają i co umieją — rzekł Jerzy — ale jak do tego doszli? ja nie wiem... Jest ich narodów niezliczonych mnóztwo, wszystkie należą do jednego Boga... to ich silnymi uczyniło...
— Tak — odparł Konis zamyślony — tak, był u nas czas, że jeden Krewe nad całym krajem Letuwy panował; potém rozmnożyli się Krewule i Kunigasowie powstali, i ziemie się porozpadały w szmaty... ale teraźniejszy Wielki Kunigas, Gedymin, znowu weźmie wszystko w dłoń jednę.
Tu czoło mu się zachmurzyło, spojrzał na Jerzego.
— Potwarz na niego rzucają — dodał — że z postrachu tamtemu Bogu niemieckiemu i jego najwyższemu Krewie chce się poddać.. Mówią, że słał posły... że w zakład dał córkę Polakom... Córkę? może... ale on się bogów