Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kunigas 108.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



VII.



Malborski Zamek wcale teraz inaczéj się przedstawiał przybywającym doń codziennie zbrojnym Krzyżowcom, niż przed kilku tygodniami. Spokojne, smutne a posępne mury przybrały jakąś szatę świąteczną.
Starano się je dla cudzoziemców uczynić piękniejszemi, niż powszednich dni były. Murarze dali im świeżą powłokę, bramy świeciły wypolerowanemi gwoźdźmi i okuciem, gorsze i rozmiękłe ścieżki a drożyny pozarzucano kamieniami, wały, zmyte deszczem i powyrywane, pozasypywano i ubito. Na wieżycach, na Babiéj i na Czarnéj, powiewały chorągwie Wielkiego Mistrza i Zakonu.
Straże w bramach poprzywdziewały uzbrojenia jasne, suknie nowe. W dziedzińcach wszędzie czysto było i umieciono, jak w izbie, a ludzie, co się pokazywali tu, wszyscy byli jakby na wielkie święto poubierani.
I nie tylko służba, ale i cała starszyzna, którą tu i ówdzie widać było ukazującą się w oknach i na krużgankach, miała szaty odświętne, nowe, oblicza jakieś uroczyste, rozpromienione, wesołe...
Na Średnim Zamku, gdzie była wielka sala biesiadna, w któréj zwykle mistrz gości przyjmował, i gdzie się w doroczne obchody, czasu kapituł i narad, gromadzili Komturowie, Starszyzna, zasłużeni rycerze, przysposabiano wszystko do wielkiego stołu... nie zakonnym obyczajem.
Wedle starego prawa, pierwsi owi rycerze Szpitalni Jerozolimskiego Domu jadali tylko trzy razy w tygodniu mięsne potrawy, przez trzy dni nabiał i jaja dozwolone były, w piątek suszyli o chlebie i wodzie...
Do stołu siadali rycerze dawni, podzieleni parami, słuchając czytania Żywotów Świętych, a okruchy z ich zastawy szły dla ubogich, razem z dziesięciną tego, co się tu gotowało i piekło... Dawniéj wymierzano i piwo, i wino... w milczeniu i krótko spożywali jadło proste... teraz!..
Teraz z całego świata szły skupywane na stół ich korzenne przyprawy najdroższe, które się tylko na książęcych ukazywały kuchniach; okseftami do-