Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kunigas 059.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Żaden z tych, co mu winni byli, nie wyszedł z pomroki stanąć przed nim... sczeźli kędyś marnie i nie śmieli mu się ukazać... Przychodzili ci, których kochał... bledzi, z mogił wydobyci, ręce ku niemu wyciągając a błagając: — Wrogiem nie bądź!
I tak się Swalgon w tych marzeniach zatopił, iż, gdy ostatnia pieśń przebrzmiała, a jemu w uszach stare nieboszczki nucić i kwilić zaczęły, — dworak go musiał w bok trącić, bo sądził, że usnął znużony.
Oczy otworzywszy, Swalgon ujrzał przed sobą nieopodal stojącą Redę, która w niego ciekawy wzrok wlepiła...
Na widok jéj, zemstę w sobie zapragnął znów rozbudzić Szwentas; poszedł po nią myślą do serca — ale tam już jéj nie było.