Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kunigas 043.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



III.



U stóp wzgórza stary Niemen płynie cicho; wyżłobił sobie wiekami koryto spokojne, skrył się w niém, i choć wiosna wody mu doleje, choć deszcze strumienie za brzegi wyrzucą, on, ojciec, nie wyjdzie z łożyska, nie zagniewa się na łąki, nie wyskoczy na pola sąsiednie. Widać tylko na jego powierzchni pomarszczone fale, wirujące prądy, białą pianę, która, jak tanecznica, wkoło się obraca i o kamienie rozpryskuje; czasem się podniesie trochę woda, jakby groziła, i wnet, posłuszna, wraca, gościńcem swym ku morzu śpiesząc.
Młodsze rzeki dokazują, on nigdy, — miłosierny jest, jak ojciec.
Objął dokoła wydmę piaszczystą i pagórek, opasał, uścisnął, jakby go pokochał i chciał bronić. Bo téż na nim stary pograniczny litewski gródek stoi, mało nie tak dawny, jak ojciec Niemen, co go strzeże.
Teraz tylko, gdy się Niemcy wciskają w cudze obszary, z małego grodziska stała się warownia mocna.
Patrzyli Litwini, jak się Niemcy budowali i trochę nauczyli od nich. Niegdyś takich tu okopów i ścian nie było potrzeba, — starczyło wału i ostrokołu, — teraz przeciw żelaznym napastnikom mało kamiennych zbroi.
A z kamienia kto-by tam klecił i lepił, gdy Pan Bóg dał drzewa twarde i grube, jak skał obłamy?
Strach spojrzéć z dala na Pilleny. Olbrzymy tam chyba poznosiły te kłody ciężkie, w człowieka całego szerokie, powiązane z sobą, jakby się zrosły. Nikt jeszcze takiéj wyżyny ścian nie ważył się wznosić na Litwie. Dziesięciu ludzi, gdyby stanęło na ramionach jeden drugiemu, jeszcze-by ich wierzchu nie dościgli. I dokoła obchodząc zamek, gdybyś oczyma szukał bramy, nie znajdziesz, ani okna, ani szczeliny. Wszystko jak ulane z jednéj bryły.
Tylko ze środka tego olbrzymiego stosu rośnie w górę słup drewniany ogromny, z którego, gdy spojrzysz wkoło, na milę widać łąki, pola, lasy, i Niemen, jak się poważnie obraca, wygina, zakręca, aby, gdzie potrzeba, ziemię obronił, ludzi napoił, czółno przyniósł i kamień przytoczył.