Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 255.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przysłoniła więc sobie twarz, aby snujący się knechtowie ją nie poznali. Tak dostała się przez bramę na podwórze zamkowe, obejrzała po niém i spytawszy tego co jéj towarzyszył o infirmeryą, udała się do drzwi wskazanych.
Mieszkanie siostry Gertrudy stało jeszcze zamknięte, potrzeba było pukać do drzwi zaryglowanych, nim je otworzono. Okienko zakratowane we drzwiach odemknęło się najprzód, ukazała się w niém twarz żółta z oczyma czarnemi, zaburczała coś zobaczywszy mężczyznę i po chwili otworzono podwoje łając i gdérząc.
Kilka słów w ucho szepniętych złagodziło siostrę Gertrudę, która oczyma wielkiemi patrzała na przybysza i milcząc wskazała mu drzwi.
Po dwóch schodach weszły do ciemnéj izby sklepionéj. W głębi jéj stało łoże okryte nędzną pościelą, z krzyżem nad niém i N. Panny obrazkiem. Na stole w jedném oknie nożyce, płótno, okrawki sukna i różnych gałganów, leżały stosem. Naprzeciw nizki piec z kafli zielonych, na nogach cienkich, zastawiony był garnuszkami, słoikami i talerzami. Kilka flaszek zatkniętych kłakami stało na podłodze. Z otwartéj szafy przy téjże ścianie widać było szufladki z ziołami i lekarstwy. Nieład i zaniedbanie panowało w lichéj izdebce.