Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 212.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ścigać ich! — zawołał Schwelborn — na koń i w pogoń.
— Tak jest — dodał marszałek — całą siłą na uchodzących się rzucić i stłuc na miazgę. Ścigać ich!
Wende przytomny ramionami ruszył.
— Zastanówcież się, a lekkomyślnością nie podwajajcie złego, które pycha rodzi! Zkądże pewność, że uszli! Ruszyli z obozu, cóż ztąd! Nie mogliż pójść gdy my tu stoimy, z siłą całą na nasze bezbronne niemal zamki i miasta. Mogą być pod Malborgiem, gdy my pójdziemy ścigać ich na Mazowsze.
Mistrz stanął uderzony tą myślą.
— Gdzie zaś! gdzie? — przerwał Korbacz — toćby kupy kul nie zostawiali, gdyby daléj wojować chcieli?
— Ma słuszność! — zawołali inni — ale są ptacy, co zawsze muszą smutne nucić pieśni i złowrogie wieszczby!
— Radziłbym wieszczbą nie gardzić — dodał Wende — bodajbyśmy dopiéro po klęsce z naszego nie wyszli obłędu. Mówię co każe sumienie: czyńcie co chcecie.
Oddalił się.