Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 203.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Spustoszono ziemie nasze: krwią niech za to zapłacą.
Gara słuchał tych słów w pośpiechu i gorącości wyrzeczonych, z widocznym bólem i smutkiem.
— Losy wojny niepewne — rzekł. — Krzywdy z obu stron poniesione zdajcie na rozjemców, przyjmijcie pośrednictwo króla rzymskiego, sprobujcie innych środków, nim się odwołacie do oręża.
Wrzawa i głosy zewsząd się odzywające, nie dały mówić posłowi, który umilkł. Nieopodal stał milczący Wende.
Na niego spojrzawszy Gara zapytał:
— Wszyscy, więc i wy, pałacie tą żądzą boju i zemsty?
— Ja, nie — odparł komtur Gniewski spokojnie. Jestem stary, pamiętam wojen wiele, wiem co krwawa wojna znaczy, umiem cenić błogosławieństwa pokoju; dlatego pragnę, abyśmy zapomniawszy krzywd naszych i ofiarując je Bogu, zdali się na układy. Ileżto razy stojące naprzeciw siebie zastępy, mądre słowo wstrzymało i przejednało? Życzę pokoju! życzę! — powtórzył śmiało.
Krzykiem go zagłuszono.