Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 174.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

trębacze i oboźni. Zyndram powtórzył ów znak i naraz ozwały się najprzód u stóp góry, a potém daléj i daléj po obozie całym, jakby głosy sobie podając, trąby i bębny na trwogę...
Wszystka ta fala głów ludzkich, jak morze wiatrem nagle wzdęte, poruszyła się, zakipiała. Widać było kupy biegnące do koni i rozpierzchłe tłumy zbijające się w szeregi, w górę podniesiono znaki, co żyło skupiało się przy nich. Zagrzmiały hasła ziem i rodów, gwar ogromny rozniósł się po powietrzu.
Był to znak na trwogę dany, aby Węgrom pokazać, jak téż to wojsko, które Krzyżacy hałastrą zwali, ładu i porządku pilnować umiało. Jagiełło stał i nie upłynęło kilku pacierzy, gdy u stóp wzgórza poczęły przeciągać już w ściśnionych szeregach chorągwie, witając króla. Mogli Węgrowie napatrzéć się zbroi i hełmów, i kopij i mieczów, rozlicznych znamion, i rosłego a barczystego ludu, idącego z dzielnością wielką.
Przeciągały tak jedna po drugiéj chorągwie i pułki, a posłowie milczeli.
Ścibor miął w ręku długą brodę.
Gersdorf wyciągał palce, które mu w stawach trzeszczały.