Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 167.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gościł, a miał polecenie rozpatrzéć się w wojskach i sile Jagiełły.
Teodorek z towarzyszami podskoczył ku drodze, kędy panowie jechali, ale Gersdorfa zoczywszy cofnął się rychło i za innych skryć usiłował.
Poczęli zeń żartować, że się brody Ściborowéj uląkł. A co dziwniejsza, Szlązak ów zobaczywszy chłopaka, jak osłupiały stanął. Pomimo, że się chłopię zasłonić starało, podjechał ku niemu, wpatrując się bacznie.
Z początku się to zdało dziwném towarzyszom, lecz Teodorek im szepnął, że Gersdorf znał jego rodzinę i zamyśliwszy się postąpił odważnie naprzeciw. Węgierscy panowie szli do namiotu króla, Szlązak pozostał z oczyma w chłopaka wlepionemi.
Naostatek zbliżył się ku niemu.
— Zkąd wy, z przeproszeniem? — spytał — i co za jedni?
— Z pocztu pana Andrzeja z Brochocina — rzekł chłopak, uśmiechając się — dlaczegoż to pan pyta?
— Twarz mi się waścina zbyt podobną do znajoméj wydaje, ale małoż to do siebie podobnych?
— A pewnie — rzekł chłopak podchodząc do