Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 136.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

który konia wstrzymawszy, przeciwko czarom możliwym usiłował się na wszelki wypadek obwarować, spluwając dokoła i złamane słomki, które zawsze przy sobie nosił, przez głowę koniowi rzucając na gościniec.
Jechał téż za królem dworzanin Waśko i szedł pieszo podkoniuszy Hanusz. Obrócił się Jagiełło ku nim, wskazując ręką na obóz i pomrukując, aby się dowiedzieli, ktoby to był, co go chciał niespodzianą uczcić gościną. Waśko konia spiął, kilkanaście kroków pośpieszył naprzód, i popatrzywszy tylko, nie pytając nikogo, do stojącego króla zwrócił nazad, z twarzą rozjaśnioną, wołając:
— Kniażna Aleksandra Olgerdówna Siemiszkowa (Ziemowitowa).
Im chmurniejszą zrazu twarz był uczynił Jagiełło, tém się teraz rozśmiał weseléj, koniowi popuścił cugli, ale nim do miejsca dojechał, zsiadł i z wielką czułością siostrę poszedł witać.
Grubym swym głosem, który im weselszym był, tém silniéj brzmiał, począł jéj czynić wyrzuty, że go tą niespodzianką nastraszyła. Ale tuż, zrzuciwszy nakrycie z głowy, na ławie siadł i o wodę do swoich zawołał, bo jéj nikomu oprócz podczaszych, podawać mu nie było wolno. Nad-