Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 103.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie psują: z gołemi rękami nawet chłop do sądu nie chodzi.
Podskarbi nalał sobie nowy kubek i oglądał się, Ofka chciwie go słuchała.
— Dajcie-no drugi kubek dla pani matki—rzekł—niech kropelkę choć z cukrem wypije: to jéj ducha pokrzepi.
Wnet zakręciła się Ofka i przybiegła ze szklaneczką wenecką przezroczystą, po któréj bokach, jak nici, białe żyłki szkła się kręciły.
Podskarbi nalał trochę wina, jéjmość ze stojącéj miseczki cukru wzięła kawałek, i z nim zasłaniając się ręką, wina odrobinę wysączyła leniwo.
— Wszystko tedy dobrze—mówił Krzyżak,—a jeszcześmy jednéj rzeczy nie tknęli: zaraz o niéj pocznę. Bądźcie tylko dobréj myśli, bo wam niespodzianą jednę, a miłą nowinę przyniosę... zobaczycie.
Noskowa spojrzała jakoś zadumana i posępna, a Ofka uprzedzając jéj odpowiedź, ozwała się prędko:
— Niech Wasza Miłość nie zważa, że matusi tak zrazu smutno. Ona tak zawsze w początku na rozum bierze, ale potém i sama będzie rada! Jak na wóz siądziemy, a w pola wyjedziemy sze-