Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 099.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie ciekawam go oglądać—odezwała się Noskowa.
— Owszem, zobaczcie go i opiszcie nam przez posła każde słowo, każdy fałd na jego czole. Niechby stary i Ofkę zobaczył, ma holofernesowskie passye, a z niéj byłaby Judyta!
Podniósł ręce do góry, potém popatrzał na zmieszaną kupcowę i z kubka sączył wino powoli.
— Cicho! — oglądając się zawołała Noskowa — a nuż dziewczyna to posłyszy, gotowa oszaléć. Jéj tylko tego trzeba, żeby się głowa zawróciła. W niéj gasić trzeba ciągle, nie rozżarzać! nie chciejcie nieszczęścia mego!
— Szczęścia chyba! — przerwał Merheim — całeby Chrześciaństwo za bohaterkę ją sławiło, gdyby od chytrego ocaliła je wroga.
Noskowa oglądała się niespokojnie, palce trzymając na ustach. Zakonnik śmiał się.
— Nie miejcie obawy — rzekł — tymczasem o listy idzie i o wieści: pachołków my wam dobierzemy...
Rozmowa cała toczyła się pocichu, a niedaleko od napół przymkniętych drzwi sypialni. Ani Noskowa, ani Merheim nie spostrzegli, że dziewczę, które podawszy wino i owoce ustąpiło, potém się, suknię unosząc, podkradło za drzwi