Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 098.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

złota dała, to jéj nie weźmie do ołtarza—zawołała Noskowa.
— E! z faską złota... siostro miła, biorą oni i nie takie różowe kwiatki, jak ona. Przez Ofkę jéjmość wszystko wiedziéć możesz, co zechcesz, przez nią wnijść choćby do króla. A! gdyby poganinowi zawróciła głowę.
— Tego ani sobie, ani jéj nie życzę—rzekła Noskowa, — paść na ludzką zazdrość i języki, Boże uchowaj!
— Wiecznie tam z nimi żyć nie będziecie, wojna się skończy, wrócicie do domu, a co było... w wodę!! Dla Zakonu wy tam potrzebni, i wiele uczynić możecie: takich oczów czworo za dziesięcioro męzkich stanie.
Noskowa wahać się jeszcze zdawała.
— Musi się tak stać, jak mówimy—kończył podskarbi żywo,—wiozę wam rozkaz W. Mistrza, a nad bezpieczeństwem waszém czuwać będziemy, boście dla nas drogą. Listy ważne; jeśli posłowie króla Zygmunta nic nie uczynią, aby wojnę zwlec, nim nam posiłki nadejdą większe z Niemiec, może to wyrobić na bracie księżna Aleksandra. Ona niedaleko będzie drogi i obozu Jagiełły, dojedzie do niego lub on do niéj. Będziecie króla pewnie widzieli.