Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 096.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

o nią nie mam i wy miéć nie powinniście, raczéj o tych, co się z nią spotkają.
Noskowa sparłszy się na dłoni, milcząc rozmyślała.
— Ciężka sprawa, ciężka!
— A cóż lekkiego, gdy wiele jest warte. Złoto ciężkie téż, bo drogie. Słuchajcie mnie dobrze. Listy są pilne, dla Zakonu ważne: nikomu ich nie powierzymy, ino wam.
— Dalekoż je wieźć?
— Na Mazowsze—dodał Merheim,—do siostry Jagiełłowéj, która nam od całéj rodziny więcéj sprzyja, choć nie zawsze wyjawić to może. Jéj listy oddacie, a sami pozostaniecie na dworze.
To mówiąc, wina sobie nalał w kubek i podnosząc go, zawołał:
— Zdrowie wasze, pani Barbaro! zdrowie wasze i ślicznego kwiatka, któryście wyhodowali: niech kwitnie na waszą pociechę. Zdrowie wasze, pani siostro!
Noskowa schyliła się nizko, trochę zmieszana. Znać było, że odmówić nie śmiała, a podróż jéj nie bardzo szła w smak. Cóż miała czynić?
— Daj Boże tylko, aby się nam udało przerznąć szczęśliwie—rzekła—w taki czas wojenny,