Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 070.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Proszę za nim — rzekł — dajcie mu czas do rozwagi i namysłu lepszego.
— Chyba do modlitwy i spowiedzi — dodał ksiądz.
Pachołkowie zatrzymali się na schodach.
Obwiniony zwrócił się do siedzącego duchownego, który pióro trzymał.
— O spowiedź proszę.
Ten głową potrząsł. Sędziowie spoglądali po sobie, zdziwieni wielkim starca spokojem. Zdawał się modlić i myśléć tylko o duszy.
— Chwila wam dana upływa — przebąknął sędzia stary, ręką drżącą wskazując klepsydrę stojącą na stole, z któréj piasek zsypywał się powoli.
Nie było odpowiedzi. Merheim przystąpił do księdza i żywo począł mu coś szeptać na ucho. Stary miał oczy w ziemię wlepione i nie odpowiadał już nic.
Czekano jeszcze. Jeden z siedzących przewrócił klepsydrę. Sędziowie zdawali się wahający i niepewni. Starszy z nich spoglądał na Merheima, który ramionami ruszając, na swoje miejsce powracał.
— Raz ostatni, w imię Chrystusa wzywam