Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 058.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ku... kazałem go uwięzić i w Witoldowym sklepie osadzić.
— Dobrzeście uczynili.
— Sumienie mnie gryzie, duchowny jest i na krzyż chciał przysięgać, że złych nie miał myśli.
— Znamy się na przysięgach! — podchwycił podskarbi.
— Zdaję indagacyą i los więźnia na was. Rozumiecie mnie!! Czyńcie z nim co zechcecie. Nie powiem nic, gdy go uwolnicie, ani zaprzeczę, gdy go na czas wojny zamknąć każecie.
— W Witoldzie kazaliście go osadzić? — zapytał podskarbi — honor wielki dlań, i zadobry loch dla starego łotra. Wezmę go jutro na męki: musi wyznać wszystko.
— Z mękami nie śpieszcie — przerwał Ulryk — człek mi się zda nie bardzo winnym, choć i ja go sam i drudzy na dworze Jagiełły pisarzem widzieli, czego się nie zapiéra.
— Trzebaż lepszego dowodu, z czém tu i od kogo przyszedł? — zaśmiał się podskarbi. — Powiesić i rzecz skończona.
— Ksiądz jest!
— Choćby biskupem był! — gorąco odparł podskarbi.—Najniebezpieczniejsi to ludzie, którzy tę suknię noszą, co im bezkarność zapewnia. Lecz